O roku ów!

O roku ów... Rzekłabym za Mickiewiczem, chociaż dwie setki lat później...
Nieoczywisty- to chyba najlepsze określenie, jedyne trafne. 
Chyba nie jestem typem, który będzie rozliczał publicznie cokolwiek... tak na wskroś osobiście... Brudy wolę prać w pralce.
Czego ten rok mnie nauczył?
- nauczył mnie kłaść tapetę. No, może nie rok. Nauczył mnie tego kolega. Położyłam. Trzyma się. Nie odpadła.
- zdolności bilokacji nadal nie posiadam, ale za to doceniam komunikację miejską. Chwilami ma ta przewagę nad samochodem, że można się kimnąć, gdy żyjesz na walizkach.
- a'propos walizek... najlepszą walizką są worki na śmieci. Takie max 60 litrowe.
- pierwszy raz w życiu moje postanowienie wielkopostne trwa dłużej niż 40 dni. Trwa już jakieś 9 miesięcy. A moja szafa i tak pęka w szwach, ale przynajmniej faktycznie kupuję mniej.
- nie zapłaciłam w tym roku żadnego mandatu! Jestem z tego cholernie dumna! (ale jeszcze kilka godzin starego roku jest...)
- dawno temu powiedziałam, że ostatnią rzeczą, którą kupię do swojego mieszkania będzie telewizor. To może faktycznie czas go poszukać?
- nadal jestem zajebiście konsekwentną osobą! Jadąc w czerwcu na koncert mówiłam B. o swoich planach i że na razie odpuszczam pewne rzeczy, żeby skupić się na doktoracie, aby dwa tygodnie później Mu oznajmić "idę na studia"!
- rok temu przeglądałam oferty pracy w Szczecinie. Aby... stać się oficjalną kielczanka i szukać tych ofert w mieście majonezu (ale paprykarz nadal jest spoko).
- musiałam parę razy porządnie walnąć głową w mur żeby faktycznie stwierdzić, że ściany nie przesuniesz. Ale możesz zmienić pokój.
- zaliczyłam kilka spektakularnych cebul...
- równie spektakularnie zostałam w pewnej sytuacji zapomniana przez znajomych. Pierdolnęłam równie spektakularnego focha! Już mi przeszło. Cóż, mam tylko 161 cm wzrostu... Można mnie nie zauważyć.
- swoją drogą... ostatnie lata to czas, kiedy ludzie znacznie częściej zwracają uwagę na mój wzrost niż wagę lub rozmiar stanika. Cóż za progres!
- przekonałam się, że nikt z nas nie jest nieomylny, bezbłędny, perfekcyjny. Ufając komuś dałabym sobie uciąć rękę. Cóż, jakby odcięto mi lewą to jeszcze pół biedy. Ale... prawdziwe więzi, prawdziwa relacja to taka, która nie tyle pobłaża, ale po prostu przebacza. Pewne rzeczy trzeba nazwać takimi, jakimi są naprawdę, ale widzieć w tym człowieka (tak, nadal jesteś kimś ważnym w moim życiu i Ci ufam).
- w kwestii ludzi. Nadal będę twierdzić, że człowiek jest moją pasją. Chociaż są tacy, do których z chęcią się przytulam i ich obecności pragnę oraz takich, przy których nawet miłosierdzie nie działa a szczyt uczuć to chęć walnięcia w twarz.
- przekonałam się, że składanie mebli mnie odpręża i zajebiście mi to wychodzi. Ale dobrze mieć sąsiada. I nic tak nie cieszy jak nowy kibel!
- szczypta powagi. Ja, prawicowy katol... Są rzeczy, sytuacje, które po prostu sobie wymodliłam. I pomimo tego, że w moim Kościele, kościele którym sama również tworzę mnóstwo jest zgnilizny i mułu, to jednak... fajnie być dzieckiem bożym. Amen. To jest coś niewysłowionego, co naprawdę pomaga przetrwać.
- zmienił mi się gust. Nadal jestem skrajnie heteroseksualna (Doris, wybacz najdroższa...), ale wolę rosół od pomidorowej. Toż to szok.

Zatem... do zobaczenia w Nowym Roku! Oby... Oby był on po prostu lepszy.

Komentarze