Moja nie-idealna...

Jest taka jedna. Znam ja od lat, chociaż jak to zwykle bywa poznałyśmy się nieco przez przypadek. Kto by pomyślał, że przez lata będziemy ryczeć do słuchawek z radości i smutku, żreć hamburgery i cieszyć się każdokrotnie na swój widok jak wariatki...
Podobno prawdziwie piękni ludzie bogaci są w różne doświadczenia. Często poranieni, chociaż osobiście tego słowa bardzo nie lubię.
Prawdziwie piękna kobieta nie musi świecić tyłkiem, nie musi sztucznie prowokować. Jeśli już, to będzie robić to z klasą. Będzie uwodzić, ale nie wulgarnie. Okryta. Oczaruje swoją zmysłowością.
Gdy zna swoją wartość, nie musi szukać sztucznej atencji. To normalne, że w towarzystwie uwaga nie zawsze będzie na niej skupiona. I będzie się z tym czuła, po prostu dobrze. Bo takie są procesy grupowe. Tak jest i już, nie musimy mrugać tylko podczas skupienia innych.
Kobieta, która zna swoją wartość, nie będzie zazdrościć. Może się inspirować, czasem może czuć zawód. Ale to nie jest zazdrość na zasadzie: "pokażę Ci, suko". Nie we wszystkim muszę być perfekcyjna, nie muszę o tym krzyczeć. Nie muszę usilnie przekonywać o swojej zajebistości.
Znam tą wartość i bez tony tandetnych, tanich komplementów, zazwyczaj dotyczących fizyczności. Znam swoją wartość niekoniecznie przez deprecjonowanie innych, nie o idiolatrię tu chodzi...
Po prostu, jestem jaka jestem, najlepszą wersją siebie. Czasem daję sobie prawo do gorszego dnia. Nie zawsze musząc mieć rację. Nie zawsze zaliczając pasmo sukcesów.

Jesteś gwiazdą dającą własny blask i pozwalającą świecić innym. I wiesz, że dla was, dla nas wszystkich jest miejsce.

Dziękuję Ci za to, jak wspaniałą jesteś Kobietą!

Komentarze