Soyko-logia stosowana

Ile razy śpiewana była "Tolerancja" podczas ognisk i innych czułych imprez? Może to, że słowa proste, że muzyka polska, że przecież Staszek to nie Zenek, więc brzmi jakby luksusowo...
"...Kto jest bez winy nich pierwszy rzuci kamień, niech rzuci... Daleko raj gdy na człowieka się zamykam... Na miły Bóg..."
Hasło wyświechtane jak rękaw na stole z ceratą. Bo jakoś tak się dziwnie porobiło, że jak "tolerancja" i "tolerować"- to tylko jeden biegun. Tolerancją winniśmy wykazywać się wobec osób nieheteronormatywnych, które częstokroć w sposób dość... hmmm... spektakularny, ot właśnie, które w sposób spektakularny manifestują swoją orientację i takie czy inne prawa (nie jest miejscem rozsądzanie o ich zasadności lub jej braku). Tolerancją powinniśmy wykazywać się wobec uchodźców i przedstawicieli innych niż katolicka religii. Powinnam doznawać artystycznego katharsis oglądając kobietę jedzącą banana.
No spoko. Mogłabym rzec- kwestia gustu i wychowania.
Ale jakieś to przeinaczone... małomiasteczkowy łeb ma problem z ogarnięciem wielkomiejskiej, artystycznej bohemy kontemplującej falliczne... wróć, owocowe! Kontemplującej owocowe ekstazy. I w zasadzie to do tego momentu spoko, ot wizja artystki. A że to sztuka quasi nowoczesna, to wszystko się w nią upcha. Tyle że... w obronie zdjętej z Muzeum Narodowego wystawy (uznawszy za zbyt erotyczne, tak w skrócie) stanęły w dużej mierze feministki i inne leasingowe prostestowaczki. O dziwo te same, które regularnie sprzeciwiają się seksualizacji reklam, wykorzystywaniu chędożenia w każdym obszarze, zwłaszcza zawodowym i generalnie ten świat jest zły i okrutny a wy, mężczyźni używacie nas tylko do zaspokojenia niskich potrzeb. No zaraz... Czyż te zdjęcia nie były dość wyzywające? Takie mocno sugestywne? Taka wręcz instrukcja obsługi? Protestuj przeciwko uprzedmiotowieniu kobiet i zarazem go broń, Brawo.
Obelgą straszną wręcz, czymś passe i niesmacznym jest bycie heteroseksualnym, mówiącym o swojej orientacji człowiekiem. Jeśli mówisz bi/trans/homo- to jest spoko. Jesteś wolnym człowiekiem. Ale jeśli masz konstrukcję heteroseksualną, to jesteś tuż obok troglodytów. A jeśli dodatkowo jesteś mężczyzną- to zaraz za nimi.
Jeśli mówisz o wierze innej niż wiara katolicka to spoko, łi low ju. Ale pamiętaj, że będąc katolikiem jesteś zaściankowy, zacofany, na pewno bijesz swoją żonę i nie ciesz się tak, bo wyprawy krzyżowe- pamiętamy!
Dobijając do brzegu... jakaś ta tolerancja spolaryzowana. Tolerancją mamy wykazywać się wobec (ogólnie rzecz ujmując) mniejszości, najlepiej nie eksponując swoich cech. Faktem jest, że orientacja hetero jest trochę przeźroczysta, nie rzuca się w oczy. Z drugiej- kopulująca na ławce w parku para hetero jest równie niesmaczna jak mizdrząca się para homo. No taką mam wrażliwość.
Nie mów nic "złego" na kobietę, nie przypominaj jej, że biologicznie ma możliwość rodzenia dzieci (pressing) i generalnie gań wszelkie przejawy wylewającego się zewsząd marketingowego seksu, ale o prawa kobiet walcz machając wibratorami i pluszowymi waginami.
Opowiadaj się za Żydami, Muzułmanami i Potworem Spaghetti, ale pluj na Katolików- przecież to ciemnogród i sami pedofile.
Krzycząc "tolerancja" interpretuj ją jako "moje prawo" a nie "czyjąś wolność, wrażliwość". Wykorzystaj do tego bogatą katolicką symbolikę. A co, katol przecież nic Ci nie zrobi. Co innego Muzułmanin- z nimi nie zaczynamy, bo będzie że brak tolerancji i generalnie jakaś krwawa jatka. Ale na Katolika pluj ile wlezie. Sam sobie pozwolił.
No serio. Trochę sam sobie pozwolił. Pozwolił bezkarnie, po prostu bezkarnie szydzić z tego, co jest dla niego wartością lub obiektem kultu. Bo niska szkodliwość czynu.
Ale sam również niejednokrotnie pozwalał sobie na wulgarne komentarze.
Harmonia. Różnorodność. Szacunek. Tak daleko. Utopia.
I wiadomo, tak jeden zagorzały fanatyk tej czy tamtej strony wiosny nie czyni, o tyle najbardziej przebija się do mediów. Chociaż samozaoraniem jest krzyczenie o tolerancji atakując innych. Demonstracja swoich praw (przywilej demokracji) i szydzenie z prawa, wielowiekowej tradycji panującego porządku świata. Domaganie się szacunku przy braku zrozumienia dla drugiej strony.
W takich nam fajnych czasach przyszło, że mamy wolność. Słowa, wyznania, diety... I w sumie fajnie jest się różnić. Nadaje smaczek. Niemniej dziwną jest sytuacją gdy to, co  społecznie akceptowalne staje się obiektem drwin i szykan ze strony tych, którzy tej akceptacji oczekują. Dobierając skądinąd niezwykle... kreatywne formy manifestacji tych praw.
Przecież nic tak nie doda do profesjonalizmu wizerunku jak poruszanie się po bardzo cienkiej, wręcz przekraczanie granicy po prostu dobrego smaku.

"A przecież każdy włos jak nasze lata- policzony..."

Komentarze