Pieniążki kto ma ten jedzie do Krynicy, a kto pieniążków nie ma- ten nogą po miednicy...

I gdy sądzisz, że coraz mniej może zdziwić...
Jakże wiele napisano już postów o naszej roszczeniowości, o #madkachzhoromcurkom. Hitem sieci była zbiórka na dom (na budowę domu) założona na jednym z portali. Na jednym z tych portali, na których zbiera się pieniądze dla osób w mega ciężkiej sytuacji zdrowotnej, potrzebujących środków na kosztowne leczenie ratujące życie lub organizującym wsparcie dla osób po np. pożarze domu. Samej również zdarza mi się udostępniać te informacje na swoich profilach w mediach społecznościowych, wliczając w to odpis 1% podatku na pomoc np. konkretnej osobie.
Już kiedyś na łamach kasieńkowatości wyraziłam wyrazy uznania dla pomysłodawców "stypendium wolności" dla zdrowego, w sile wieku, z fachem w ręku mężczyzny. Tak jak i wtedy tak i teraz podtrzymuję, że jak ktoś ma ochotę wspierać ten wymysł lub podpalać sobie cygaro wizerunkiem Zygmunta Starego- wolna wola. Nie zmienia to jedynie faktu, że we mnie osobiście pewne rzeczy tyle samo wiszą mi niczym pranie w pogodny dzień co i nieco burzą krew.
Oto mym ślepkom ukazał się wymysł a bardziej opis tak wzruszający, że nie wiem czy cieszyć się, że młodzież tak zaradna, czy jednak sięgać do pedagogicznych pokładów wiedzy i "tonu nieznoszącego sprzeciwu" celem postawienia do pionu...
Cel- wyjazd na ŚDM do Panamy.
Kosztuje 8000 zł. Organizatorka zapewnia, że robi co może, w każdy możliwy sposób stara się ogarnąć kasę, no ale wyjazd jest kosztowny. Więc zakłada zbiórkę na 6500 zł.
Nie, nie szczypie mnie wyjazd do Ameryki Południowej na imprezę religijną. Nie w tym rzecz. Trochę po prostu rozjeżdżają mi się deklaracje, że robię co mogę, żeby zarobić tą kwotę, pracuję, organizuję jakiś kiermasz czy coś... i bęc, dowalam zbiórkę na 80% tej (relatywnie rzecz biorąc- do osiągnięcia) kwoty. W tym momencie rozmywa mi się to słaby tusz do rzęs na basenie... Biorąc pod uwagę jeszcze jedno- o tym, że następne ŚDM będą w Panamie i że będą kosztować więcej niż bilet do Krakowa, wiemy niemal 2 lata... I moim skromnym, kasieńkowatym zdaniem kwota ta jest serio możliwa do zarobienia, nawet przez młodą osobę, w perspektywie tych 2 ponad lat dzielących oba wydarzenia...
No jakiś taki czuję piasek, coś mi skrzypi w tym ckliwym przekazie a faktami widzianymi z mojej perspektywy...
Różnie wstaje się z rzeczonej kanapy.

Komentarze