Wolna sobota?

Żeby nie było- jestem kurą domową i jestem z tego dumna ;)
Tak już mam, że przyjemność (serio) sprawia mi gotowanie, krzątanie się po kuchni, szukanie przepisów, wymyślanie jakiegoś fajnego żarła, lubię jak jest posprzątane (co w linii prostej nie oznacza bezpośrednio orgazmu przy machaniu ścierą, ale gdzieś tam merytorycznie jest jednak blisko), mam szajbę w kwestii okien i zapachu świeżej pościeli. No nic tylko przykuć odpowiedniej długości łańcuchem w kuchni (z dostępem do pralki i żelazka), w jedną rękę dać wałek do ciasta a w drugą odkurzacz. Jakiś chętny z łańcuchem? ;)
Dzisiaj "wolna sobota". Dzień niemal święty, o który walczyło pokolenie moich rodziców. Luksus, który nam od chyba 2 lat i to nie zawsze. I tak to jest z tą wolną sobotą, ogółem dniem wolnym, że dla kobiety (mężczyzny/E.T./reptiliana- wstawić dowolne) oznacza on chyba mniej więcej tyle, co "rób, ale masz szansę robić to wolniej" :P
Serio? No serio. Bo tak przemykając po zakamarkach postępującej sklerozy dzień wolny, który dla potrzeb tego tekstu definiuję jako dzień bez stricte obowiązków zawodowych i bez atrakcji pośrodku (np. ślubu z weselem czy wycieczki jednodniowej wgłąb świętokrzyskiej puszczy), którego symptomem może być nienastawiony budzik i możliwość nieszpachlowania paszczy.
No więc mamy taki oto wolny dzień. Ilustracja tego wolnego dnia niech będzie obrazek sprzed kilku lat. Sobota. Mój ówczesny powsinoga miał taką pracę, że był to określony czas rano i popołudniu/wieczorem. I mój dzień wolny- pranie, sprzątanie, gotowanie, ćwiczenie (wtedy byłam zafascynowana A6W- kto zna ten wie, że poza coraz większym angażowaniem czasu to rwie w kręgosłupie jak po wrzuceniu 4 ton węgla), pindrzenie się, bo wieczorem był koncert tych, co to się poparzyli kawą ;) I tego no- to nie jest absolutnie moment, że narzekam na facetów, że szukam podestu dla kobiet czy kogokolwiek innego. Ot, stwierdzam pewne prawidłowości w swym żywocie.
Wolna sobota czy jakikolwiek inny dzień. Wolność polega chyba li tylko na rzadszym zerkaniu na zegarek, ewentualnie na nie robieniu 5 rzeczy na raz a tylko 3 :)
Rozkosznie. Chyba takie geny <3

Komentarze