Bon ton

Mróz. Jakieś -10 stopni. Mam na sobie kilka warstw ubrań z których żadna mi nie zbywa. Przemierzam busem przez sympatyczne opady śniegu. Na horyzoncie (nieco niżej, na chodniku) pojawia się Ona. Na oko ubrana lżej ode mnie. Idzie. Niby nic. Co zatem przykuwa uwagę? Ano to, że pali papierosa. Musi bardzo smakować na takim mrozie...
Nie jest celem rozsądzanie o płci palenia czy jego szkodliwości. Są jednak sytuacje, jakieś takie czy inne okoliczności, które z pozoru zwykły epizod stawiają w centrum. Przecież tyle osób pali... a jakoś ta fajka o 9.00 rano mroźnego i śnieżnego poranka mi średnio pasowała do krajobrazu.
Podobnie jest...z wulgaryzmami! Och, jakiż to będzie moralizatorski post ;) eee tam, nie będzie. Kto z nas chociaż raz w tygodniu nie użyje mocnego słowa celem wyrażenia ładunku emocjonalnego- niech pierwszy rzuci śnieżką ;) Może nie we mnie, bo w zależności od miejsca trafienia będzie scenka ilustrująca owe "mundrości". Są osoby, które klną jak przysłowiowy szewc (chociaż osobiście nie słyszałam nigdy klnącego przedstawiciela tego zawodu), a jednak darzy się je sympatią. Może i mają bardzo konkretne słownictwo, ale daleko im do troglodyczego świergotu. Są i tacy, którzy po prostu słownictwa powszechnie uznawanego za niewulgarne nie znają i nie stosują ;)  ot, subiektywny wybór :) są i tacy, którym owszem, zdarza się w przypływie emocji szarpnąć z samego dna. I są wreszcie tacy, którzy oficjalnie brzydzą się brzydkimi słowami, bulwersują podniesionym tonem... a w domowym zaciszu hulaj dusza, leją się pomyje ;)
To tak w kontekście niedawno obchodzonego Dnia Języka Ojczystego? Niekoniecznie. Nie ma co brukać. Związku przyczynowo-skutkowego brak.
Zdumiewające (bądź wcale) jest jak wiele no odbioru takiej czy innej narracji wnosi nasze nastawienie emocjonalne do drugiej osoby. Nic odkrywczego toto nie jest. Jak kogoś lubimy, to akceptujemy raczej jego styl bycia i całą otoczkę, jaką robi wokół siebie. W przeciwnym razie, jak mawia jedna mega sympatyczna pani, "nie lubimy się i tyle" ;)
Mimo wszystko warto jednak zwracać uwagę na to, jak mówimy. Bo o ile hipokryzją byłoby strzelanie śmiertelnego focha za gdzieś tam wyrwany z płuc dosadny opis rzeczywistości, o tyle możemy delikatnie mówiąc w nieciekawy sposób zostać odebrani przez osoby spoza naszego bliskiego otoczenia. O sytuacjach zawodowych nie wspominając. Czym innym incydentalna reakcja, czym innym potok słów, po których podlewaniem mimo wszystko- uszy więdną ;)

Komentarze