Styczniowy bumerang

Wrócił. Jak zawsze. I tak przynajmniej od kilku lat.
Taka niedziela. Mroźna. Styczniowa. A równocześnie gorąca, roześmiana i radosna.
Tak przynajmniej wydaje mi się i wydawało przez lata patrząc na relacje finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wolontariusze napełnieni entuzjazmem i wzniosłymi ideami, całe miasta i wsie oblepione czerwonymi serduszkami, dzieciaki wyrywające się do wrzucenia pieniążka do puszki. I takie fajne uczucie, że dołożona została cegiełka do tego całego medycznego rozgardiaszu. Naprawdę, przez lata całe, jeszcze jako mały dzieciak gdy WOŚP w zasadzi raczkował i w mojej miejscowości nie było sztabu a czerwone serduszko było towarem deficytowym... Tak i później, gdy akcja stała się niesamowicie powszechna i serio- nawet to najmniejszej dziury zaglądała... I tak gdy sama na całkiem niezłym mrozie i śniegu kopytkowałam sobie z puszką i identyfikatorem... Za każdym razem towarzyszyła mi radość, że mogę się "dorzucić" bo widzę później ten sprzęt w szpitalach. Bo nie ma chyba placówki medycznej w Polsce, która nie posiadałaby sprzętu zakupionego ze środków WOŚP.
I od kilku lat zacietwierzony drugi biegun... Taki, który to na WOŚP nie daje, bo z tego to "Łowsiok łorganizuje Łutstoki, tych narkomanów", bo poparł #czarnyprotest, bo "poparł" eutanazję (nie poparł a wypowiedział się w sprawie, a to różnica). I dziwne się czuję, że tych właśnie oskarżeń dokonują częstokroć tacy turbokatolicy (nie, nie tacy "zwyczajni" katolicy, tylko tacy w wersji turbo! Tak jak Anna Lewandowska jest fit cały rok i nie odpuszcza nawet w tłusty czwartek, tak taka katolicka wersja Lewej- żadnych kompromisów! Żadnych! Jak pomagać to tylko z Caritas albo przez zbiórkę w kościele (z całym szacunkiem, nie drwię z Caritasu ani akcji prowadzonych przy parafiach).
No i jeszcze polityka się w to wmieszała, chociaż w tym roku faktycznie rura nieco zmiękła...
Nie mam nawet zamiaru dyskutować... Szczerze? Trochę nie widzę sensu, każdy ma swoje racje.
Ale bezczelnie, bezwstydnie, wręcz wulgarnie nalegam, by ci wszyscy przeciwnicy WOŚP jeśli znajdą się w szpitalu- to również unieśli się honorem i odmówili badań sprzętem oznaczonym serduszkiem. Albo (a sama jestem wcześniakiem, który 6 tygodni leżał w inkubatorze) odmówili takiej możliwości skorzystania ze sprzętu sfinansowanego z WOŚP swojemu nowo narodzonemu dziecku. Dlaczego? No przecież to jest akcja dobrowolna, nikt na siłę nikomu nie wyciąga z kieszeni. Unieście się zatem, przeciwnicy WOŚP i łOwsiaka, honorem do końca. I wtedy pogadajmy znowu.

Komentarze