50 twarzy czerni

Miałam milczeć. We wtorek kombinowałam jak ubrać się do pracy, żeby nie było czarnej prowokacji. Chociaż w zeszłym roku w jakimś stopniu z #czarnymprotestem się identyfikowałam. W tym powiedziałam "pas". Trochę farsa. Nie uczestniczę. Nie wypowiem się. W dniu protestu się udało.

Wczoraj na Facebooku wyświetliło mi się info, że mój znajomy YZ skomentował post pewnej katolickiej strony. Spoko. Klikam. Jakiś obrazek w stylu "aborcja jest zabójstwem, usunąć to można zęba". Jak do tej pory- 100 % racji. Bo dla mnie czy w 3 czy 18 tygodniu ciąży, to jest dziecko. Po prostu. Mało która kobieta po poronieniu stwierdza, że poroniła płód. Poroniła dziecko. Swoje dziecko. Te granice w tygodniach są bardzo umowne, bardzo kosmetyczne rzekłabym. Ale nie ma być to post o nazewnictwie ciążowym, nie ma być to post anty czy proaborcyjny.
Klikam sobie w ów obrazek. I widzę komentarz zielonego mędrca: "Stop Aborcji..a dotyczy tych młodych dziewcząt które nogi rozkładają po imprezie itd a potem jest płacz i zgrzytanie zębów jak mówi Pismo Święte!Taka jest bolesna prawda" (pisownia oryginalna). I w tym momencie się we mnie zagotowało. Żeby tak upraszczać... Jakby nieplanowana ciąża dotyczyła tylko imprezujących nastolatek. Cóż, przypuszczam że YZ zdziwiłby się, gdyby prowadzone były statystyki dotyczące sytuacji kobiet dokonujących aborcję (mam na myśli takie zmienne jak wiek, wykształcenie, status materialny, status związku, okoliczności zajścia w ciążę itd.).
O ironio, stwierdzenie takie stawia osoba, której potencjalnie chyba marzy się wysyp napalonych, ponętnych kobiet... Której ego jest tak wielkie, że moje skromne 161 cm wzrostu tego nie przykryje. Nie pierwszy on stwierdzający, że kobiety to podłe materialistki lecące na faceta z grubym portfelem i dużym penisem (albo w odwrotnej kolejności) a mający do zaoferowania mniej więcej tyle co kosz na śmieci w czwartek (bo w piątek wywożone są odpady). Dlaczego tak stwierdzam? Jako kobieta stałam się dość krytyczna wobec kobiet. Niemniej nie jesteśmy samotnymi wyspami. Owszem, są kobiety lecące "na kasę", "łapiące na dziecko" i wykorzystujące naszą (w mojej opinii) pozycję rozdających karty w tej partnerskiej grze. Ale uwaga, Zielony Kacyku, zaskoczę Cię! Kobiety szukają w mężczyznach partnera a nie przepaści, chociażby intelektualnej i obyczajowej! Zaskoczony? I przypuszczam, że ogarnięta laska nie ma zamiaru być z napalonym kolesiem z IQ na poziomie Rowu Mariańskiego nie przez wzgląd na jego takie czy inne walory seksualne czy portfelowe, a raczej z uwagi na to, że wspólne tematy wyczerpią się szybciej niż mknie Pendolino. A nawet jeśli jakaś dziewczyna "rozkłada nogi na imprezie" (bardzo boli mnie to określenie, niby nie zawiera wulgaryzmów a jest gorzej niż uwłaczające) to gdzież żeś jest potencjalny Ty, Rycerzu Cnoty i Obyczajowości? Czyż do zapłodnienia nie potrzeba komórek męskich i żeńskich? I cóż za Rycerz, który li tylko pragnie "przelecieć" (wpasowując się w Twoje słownictwo) niewiastę i słuch po nim zaginął? Czy tylko ja widzę, że waga problemu to nie tylko kobieta?
Z innej beczki, ale również w odcieniach czerni: wczoraj rzucił mi się w oczy krótki wywiad z aktorka, która w głośnym obecnie filmie grała lekarkę wykonującą aborcje a w miarę przezywania własnej ciąży doznaje katharsis i swoistego nawrócenia. No ja wiem, rola. Ale ów aktorka popierająca Czarny Protest (jej wola) w kilku zdaniowym wywiadzie zarzeka się: "Ależ ja nie jestem prolife!". Jakby bycie prolife miało być czymś najstraszniejszym na świecie, obelgą najgorszą z możliwych. Na koniec banał, suchar na deszczową pogodę... Że też wszyscy zwolennicy aborcji zdążyli się już urodzić...

Komentarze