Posiadanie konta w mediach społecznościowych ma sporo plusów. Wiesz co mniej więcej dzieje się u dawno nie widzianych na żywo znajomych, możesz się zainspirować np. wystrojem wnętrz czy stylizacją na mniejsze lub większe wyjście. Czasem pojawia się pomysł na obiad, nieraz ciekawy artykuł...
Są posiadacze/posiadaczki kont, które tonem nie znoszącym sprzeciwu orzekają, że naleśniki to jedynie z mąki orkiszowej i cieniutkie na 1 mm. Wypowiedziane spokojnym głosem i z ustami złożonymi w trąbko-dzióbek musi być absolutną i jedynie obowiązującą prawdą bez możliwości odstępstwa.
Są też takie, które na mniej więcej luzie podchodzą do tematu. A wiecie, robię zupę ogórkową. I na tle gara z kwasielcem podpis "ogórki na maśle- zupa będzie intensywniejsza". I sryliard pytań... ale że jak? Że ogórki ukiszone w maśle? Ej, wy tak na serio?
Inne- przepis na pastę rybną. Ser, ryba, jajko, ogórek. Proste jak metr sznurka w kieszeni. I znów klik klik powiadomienia- ale jak dam ser półtłusty zamiast chudego to coś z tego wyjdzie? Nada się? Nie, absolutnie się nie nada. Z półtłustym serem będziesz mogła jedynie, kochaniutka, łańcuch rowerowy sobie wysmarować. Do jedzenia się to nie nada, nawet gdyby przyszła szarańcza i zeżarła wszystko z promieniu 100 km to wiadomo, że zostawi tą pastę rybną, bo ona jest z półtłustym a nie chudym. Autentyk!
Przez jakiś czas należałam do grupy (chyba jakiejś najliczniejszej) dotyczącej postu dr Dąbrowskiej. Trwało to chyba ze 2 tygodnie. Dlaczego ją opuściłam? Nie, nie dlatego, że najbardziej przeraża mnie w nim brak kawy... Dlatego, że chociaż są ogólnodostępne pliki (i wydaje mi się logicznym wydrukowanie rozpiski, co mogę zjeść a co nie) z produktami dozwolonymi i zakazanymi, to dziennie czytałam 57 takich samych pytań... Mogę maliny? Mogę jabłko? A ziemniaka to można? Zbyt dużym wysiłkiem jest przescrollowanie choćby 5 postów, żeby znaleźć odpowiedź...
Kiedyś był szał na Google, teraz chyba funkcję wyszukiwarki w niektórych stanach umysłu zajęły social media. Pytać o wszystko i niezależnie od stopnia banalności i multiplikacji zagadnienia. Na wypadek odszczeknięcia (czyt. odniesienie się do poprzednich postów lub użycia mózgu) zwyzywać i postawić się w roli ofiary hejterów.
Są posiadacze/posiadaczki kont, które tonem nie znoszącym sprzeciwu orzekają, że naleśniki to jedynie z mąki orkiszowej i cieniutkie na 1 mm. Wypowiedziane spokojnym głosem i z ustami złożonymi w trąbko-dzióbek musi być absolutną i jedynie obowiązującą prawdą bez możliwości odstępstwa.
Są też takie, które na mniej więcej luzie podchodzą do tematu. A wiecie, robię zupę ogórkową. I na tle gara z kwasielcem podpis "ogórki na maśle- zupa będzie intensywniejsza". I sryliard pytań... ale że jak? Że ogórki ukiszone w maśle? Ej, wy tak na serio?
Inne- przepis na pastę rybną. Ser, ryba, jajko, ogórek. Proste jak metr sznurka w kieszeni. I znów klik klik powiadomienia- ale jak dam ser półtłusty zamiast chudego to coś z tego wyjdzie? Nada się? Nie, absolutnie się nie nada. Z półtłustym serem będziesz mogła jedynie, kochaniutka, łańcuch rowerowy sobie wysmarować. Do jedzenia się to nie nada, nawet gdyby przyszła szarańcza i zeżarła wszystko z promieniu 100 km to wiadomo, że zostawi tą pastę rybną, bo ona jest z półtłustym a nie chudym. Autentyk!
Przez jakiś czas należałam do grupy (chyba jakiejś najliczniejszej) dotyczącej postu dr Dąbrowskiej. Trwało to chyba ze 2 tygodnie. Dlaczego ją opuściłam? Nie, nie dlatego, że najbardziej przeraża mnie w nim brak kawy... Dlatego, że chociaż są ogólnodostępne pliki (i wydaje mi się logicznym wydrukowanie rozpiski, co mogę zjeść a co nie) z produktami dozwolonymi i zakazanymi, to dziennie czytałam 57 takich samych pytań... Mogę maliny? Mogę jabłko? A ziemniaka to można? Zbyt dużym wysiłkiem jest przescrollowanie choćby 5 postów, żeby znaleźć odpowiedź...
Kiedyś był szał na Google, teraz chyba funkcję wyszukiwarki w niektórych stanach umysłu zajęły social media. Pytać o wszystko i niezależnie od stopnia banalności i multiplikacji zagadnienia. Na wypadek odszczeknięcia (czyt. odniesienie się do poprzednich postów lub użycia mózgu) zwyzywać i postawić się w roli ofiary hejterów.
Komentarze
Prześlij komentarz